wtorek, 27 marca 2012

AA: bailamos;)

Ostatnio jechałam taksówką i usłyszałam najgłupszy kawałek świata, który uwielbiałam jako dziewczynka (ach, cóż za wyznanie) i nie mogłam przestać nucić "Te quiero amor mio". Dlatego dzisiejszemu postowi będzie patronował łysiejący Enrique;) A co do stylizacji - mój kapelusz wzbudził wielkie zamieszanie na ulicy, jak zresztą można było się domyślić. Nawiązałam też dzięki niemu sporo znajomości, na przykład z panią z kiosku, która walnęła takiego oto spicza: "Ależ żałuję, że nie wzięłam aparatu. Bo musi pani wiedzieć, że ja mam bardzo dobry aparat. Czy pani jest modelką?" ... w tym momencie zapewniam, że absolutnie nie... "No fantastyczny jest ten kapelusz i ta stylizacja. Na początku pomyślałam, że można by ją trochę przełamać czymś jasnym, ale teraz widzę, że wszystko doskonale pasuje. Ale musi mieć pani świadomość, że niektórzy ludzie mogą uważać, że wygląda pani jak Hermiona z "Harry'ego Pottera". Czy pani z kiosku miała rację;)?







Hat: Zara/dress: second hand (from Primark)/jacket: Levis/shoes: Primark/ bag "Music Was My First Love" I got at Melt! Festival

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz